Podatek od cukru! Dla naszego zdrowia, czy dla kasy?

W kwietniu 2020 pojawi się 'podatek cukrowy', który wg Ministerstwa Zdrowia ma zachęcić do zmiany stylu życia , ma być narzędziem do walki z otyłością i pozostałymi chorobami dietozależnymi.
No! Brawo!
Osoby dorosłe otyłe żyją średnio o 15 lat krócej, cierpiąc jeszcze za życia na szereg dolegliwości, chorób i niesprawności. Nasze dzieci tyją najszybciej w Europie!
Czy podatek cukrowy pomoże obywatelom i polskim dzieciom być zdrowszymi?
Szczerze w to wątpię. Dlaczego?
Po pierwsze: Zobaczmy, które produkty spożywcze zostały wybrane do opodatkowania i ich ceny rzecz oczywista poszybują w górę?
Napoje słodzone, suplementy diety i..."małpki".
A gdzie batoniki, czekoladki, słodzone orzeszki, serki, deserki???
Szczerze?
Niemal każdy wysoko-przetworzony produkt w sklepie nafaszerowany jest cukrem lub jego 'zastępnikiem'.
Niemal każdy sklepik szkolny pełny jest drożdżówek, chipsów, batoników i słodzonych napojów.
Czy podatek cukrowy w innych krajach europejskich ograniczył zjawisko otyłości? Nie!
Ministerstwo Zdrowia również to wie. Ale potrzebuje pieniędzy. Najłatwiej jest podnieść ceny produktów, których kupujemy coraz więcej. Polak i jego dzieci bez opamiętania kupują słodkie napoje zamiast wody. Sami własna głupotą stworzyliśmy potężny rynek, z którego w ramach dodatkowego podatku można wyciągnąć kasę.
Polak i jego dzieci chorują. Nie ma profilaktyki. Nie ma edukacji. Jest za to niekontrolowany i wielomilionowy rynek suplementów. Można w ramach 'podatku cukrowego' wyciągnąć od nas kasę! Można. Swoją drogą zaskakujące jest opodatkowanie suplementów podatkiem cukrowym i argumentowanie to chęcią poprawy naszego zdrowia.
Jeszcze bardziej zabawny jest 'podatek cukrowy" od napojów alkoholowych tzw. 'małpek'.
Naprawdę Ministerstwo Zdrowia nie ogarnia, że jak nałoży podatek cukrowy na 300ml 'małpki', to natychmiast pojawią się 'małpki' o pojemności 350 ml, których już podatek nie będzie obejmował?
Efekt? Pijący małpki będą pić więcej.
Po drugie: podatek w innych krajach nie przyniósł zakładanych efektów ograniczenia otyłości. U nas jest biedniej, więc Polak nie kupi droższych napojów słodzonych, tylko sięgnie po tasze i gorsze.
Po trzecie: w kraju w którym służba zdrowia nie działa, brakuje lekarzy, brakuje profilaktyki i diagnostyki, brakuje edukacji nakładanie kolejnego podatku na i tak droga żywność , suplementy i małe buteleczki alkoholu, na pewno nie jest krokiem do ograniczenia wzrostu otyłości wśród dorosłych i dzieci.