Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły...

Już samo zdanie "dzieci wesoło wybiegły ze szkoły" to eufemizm.
Po pierwsze, gdyby dzieci wybiegły ze szkoły z oczami wbitymi w smartfony, to by się masowo potłukły. Więc dzieci nie wybiegają ze szkoły, a tym bardziej nie wybiegają wesoło.
W ogóle dzieci już raczej nie biegają. No bo niby dokąd?
Nie muszą biec do autobusu, bo są dowożone do szkoły, na angielski, do kolegi.
Nie muszą biec do sklepiku 'na rogu' po jajko, by uratować makaron babci, bo po pierwsze babcia nie robi makaronu,  po drugie  babcia mieszka bardzo daleko i  raczej siedzi w kolejce u lekarza niż robi makaron. Po trzecie nie ma małego sklepiku 'na rogu'. Jest za to duży, do którego trzeba pojechać samochodem. Przyjrzyjcie się gazetkom promocyjnym. Hasło 'witaj szkoło' nie kojarzy się w nich z promocją mini marchewek do schrupania, czy jabłek. 'Witaj szkoło' to promocja czekoladek, batoników, ciasteczek...czyli promocja czego? Cukrzycy ? I otyłości?

Ale wyobraźmy sobie sytuacje, w której, co piąte dziecko w Polsce nie posiada smartfonu! WOW! Wiem, wiem niemożliwe. No, ale wyobraźmy to sobie.

No i to dziecko (bez smartfonu) ma wolne ręce i może używać oczu wyjątkowo do patrzenia przed siebie i pod nogi. No i ono chce wesoło wybiec ze szkoły.
I?
NIE MOŻE. Bo jest grube (lub przynajmniej otyłe). Co piąty dzieciak w Polsce tak ma.
Chce i  nie może...

Nie dlatego, że nie potrafi biegać. Nie. Dlatego, że to go bardzo zmęczy!  Że bolą go kolanka.
Że zbyt często słyszał "nie biegaj, bo się spocisz"

Żarty się skończyły.

Co 5 polskie dziecko ma nadwagę lub otyłość❗️
Nasze dzieci należą do najszybciej tyjących w Europie